Ks. Jan Twardowski
O stale obecnych
Mówiła że naprawdę można kochać umarłych
bo właśnie oni są uparcie obecni
nie zasypiają
mają okrągły czas więc się nie spieszą
spokojni ponieważ niczego nie wykończyli
nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi
nie połykają tak jak my przerażonego sensu
nie udają ani lepszych ani gorszych
nie wydajemy o nich tysiąca sądów
zawsze ci sami jak olcha do końca zielona
znają nawet prywatny adres Pana Boga
nie deklamują miłości
ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty
nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć
nie straszą pustka pełną erudycji
nie łączą świętości z apetytem
bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę
przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem
ocalili znacznie więcej niż duszę
środa, 31 października 2012
Wyniki zabawy październikowej.)
Dzisiaj 31 października a więc dzień, w którym już wiadomo jakim wynikiem zakończyła się październikowa zabawa na moim blogu. Nagrodę główną czyli książkę i zakładki
zdobywa asymaka właścicielka bloga pisaninka , która pozostawiła na blogu 199 komentarzy.
Nagrodzę pocieszenia w postaci zakładki otrzymuje zaś Alojka właścicielka bloga Zachciewajki.
Jako dodatek dokładam taki skromny naszyjniczek.
Gratuluję dziewczęta i proszę o adresy na mail.
Witam kolejne obserwujące osoby i zapraszam do odwiedzania bloga.
wtorek, 30 października 2012
Ania ze Złotego Brzegu - Lucy Maud Montgomery.)
Jestem posiadaczką prawie całego kompletu "Ani z Zielonego Wzgórza" od wielu lat.
Evelyn Nesbit, której urodą obdarzyła autorka Anię Shirley |
Nie zawiera on niestety dwu tomów, a mianowicie :
"Ani ze Złotego Brzegu" i "Ani z Szumiących Topoli", o których dowiedziałam się znacznie później i dlatego ich nie czytałam. Po prostu minął na nie czas.
I tak by pewno zostało, gdyby nie sardegna i jej październikowe wyzwanie .
Jednym z etapów wyzwania miał być autor naszego z dzieciństwa . Zastanawiałam się, zastanawiałam, nawet zaczęłam czytać "Emilka dojrzewa " tej samej autorki, ale jakoś mi nie szło i wtedy mój wzrok szczęśliwie się zatrzymał na tym tomiku wydanym przez Naszą Księgarnię w 1989 roku, ale już niestety bez takiej staranności jaka towarzyszyła poprzednim wydaniom.
I tak znów powróciłam na wyspę Świętego Edwarda, tym razem do Glen, w którym Ania i Gilbert mieszkają w domu nazwanym przez Anię Złotym Brzegiem. Wróciłam, by wejść na chwilę w życie Ani i jej rodziny. Ania ma piątkę dzieci z czego czwórka przyszła na świat już Złotym Brzegu i właśnie rodzina powiększa się o szóste, dziewczynkę, Bertę Marillę, nazywaną Rillą.
Rozkoszuję się klimatem Złotego Brzegu stworzonym przez Anię i Zuzannę jej pomoc domową, w którym pachnie ciastem i chlebem pieczonym przez Zuzannę, która jest traktowana nie jak służąca lecz jak domownik. Rozkoszuję się również ciepłem domowego ogniska, w którym wszyscy się kochają i starają się jak mogą życzliwie traktować nawet niezbyt mile widzianą a wiecznie niezadowoloną i zrzędną ciotkę Gilberta, Marię Blythe. Przyglądam się jak dorastają dzieci Ani, jak się zmieniają z wiekiem, jak przeżywają różne smutki i radości, jakie zawierają znajomości i czego doświadczają w związku z wchodzeniem w świat szkoły i nowych znajomych. Złoty Brzeg to oaza radości i miłości, chociaż czasem zakłócona troskami i smutkami, jak to w życiu bywa, w której jest miejsce również dla ulubieńców domowników, jakimi są kot , Odrobinek, i kos powracający tu co roku. Przysłuchuję się plotkom i ploteczkom rozsiewanym przez krąg znajomych Ani pań, dotyczących żywotnych spraw społeczności, czyli tego kto umarł, kto się urodził i jaka para ma się ku sobie, a jaka się zaręczyła. Przeżywam również z Anią jej smutek wynikający z chwilowym zwątpieniem w miłość wiecznie zapracowanego męża.
Z dużą przyjemnością przeczytałam kolejną książkę o Ani napisaną przez Lucy Maud Montgomery i zapraszam wszystkie osoby o romantycznej duszy do odwiedzenia Złotego Brzegu w Glen na wyspie Świętego Edwarda.
Książkę przeczytałam również w ramach wyzwań:
Każdemu, co mu się należy/od mafii/ - Leonardo Sciascia.) )
Ta niewielka książeczka wydana przez wydawnictwo Książka i Wiedza w 1979 roku przeleżała na półce wiele, wiele lat aż przyszedł na nią czas.
Rzecz dzieje się na Sycylii w pewnym miasteczku . Aptekarz Manno dostaje anonimowy list, w.którym ktoś mu grozi śmiercią. Wszyscy jego znajomi na równi z nim są mocno zdziwieni, gdyż jest on człowiekiem można rzec bez skazy, który nigdy nikomu nic złego nie zrobił. Mimo pogróżek nie rezygnuje z zaplanowanego polowania i staje się to czego nikt by się nie spodziewał. 23 sierpnia 1964 roku Manno ginie od strzału w plecy, a z nim jego przyjaciel doktor Roscio od strzału w pierś. Wszyscy snują różne domysły lecz poza tym, że być może przyczyną zemsty na aptekarzu był romans z dziewczyną, która często zachodziła do apteki nic wymyślić nie mogą. Śledztwo prowadzi miejscowy komisarz policji, ale w obliczu braku jakichkolwiek poszlak społeczność całego miasteczka sama na własną rękę próbuje rozwiązać zagadkę dotyczącą śmierci aptekarza i doktora.
Próbę rozwikłania przyczyn zagadkowych śmierci podejmuje również profesor Laurana, humanista i człowiek "obcy" w społeczności miasteczka , dla którego kluczem do tego staje się słowo UNICUQUE , jakie zauważył na odwrocie listu, a które pochodzi z "Osserwatore Romano". Trzeba powiedzieć, że dociekliwy profesor w niezwykle inteligentny sposób wiążąc ze sobą swoje spostrzeżenia i uzyskane informacje uzyskuje odpowiedź na pytanie kto zabił i dlaczego, jak również o kogo głównie mordercy chodziło.Nie mając zamiaru o swoim odkryciu informować komisarza dzieli się nim jednak z wdową po jednej z ofiar, doktorze Roscio i to niestety nie wychodzi mu na dobre. A ósmego września w święto narodzin Najświętszej Marii Panny prałat Rosello w rocznicę tragicznego zdarzenia na polowaniu ogłasza zaręczyny wdowy Roscio z jej kuzynem , mecenasem Rosello.
Sciascia w swym dość oryginalnym kryminale, napisanym znakomitym językiem, z dużą dozą humoru i dowcipu ukazuje i obnaża społeczność małych miasteczek sycylijskich w latach 60 tych ubiegłego stulecia . Posługuje się w tym celu bardzo wyraziście zarysowanymi postaciami pochodzącymi z różnych środowisk ; miejscowi notable, przedstawiciele kleru, politycy, wszyscy powiązani mafijnymi układami oraz nie przebierający w środkach w dążeniu do celu.
Książka nie jest jednak li tylko sensacyjną opowiastką, Sciascia bowiem poddaje w niej osądowi funkcjonujący na Sycylii system, który tolerując mafię działa wręcz przeciwko prawu.
Książka wciąga i czyta się ją z dużą przyjemnością zarówno ze względu na intrygująca fabułę, jak i piekno języka jakim została napisana.
Przeczytałam w ramach wyzwań:
niedziela, 28 października 2012
Zostało jeszcze kilka dni.)
Zbliżamy się ku końcowi zabawy na moim blogu, której termin upływa 30 października.
Wprawdzie czasu niewiele, ale zachęcam do wzięcia jeszcze w niej udziału.
Zabawę zaczęliśmy w ciepłej, słonecznej i wielobarwnej jesieni a kończymy w niespodziewanie białej i zimowej.
Jak na razie zauważyłam, że trzy blogerki próbują zdobyć nagrody.
A wyniki w pierwszej trójce tak się kształtują
Prowadzi Asymaka : 119 komentarzy
Alojka :87 - 18 = 69 komentarzy
Antyśka : 133- 75 = 58 komentarzy
Może jeszcze ktoś się włączy.
A wyniki w pierwszej trójce tak się kształtują
Prowadzi Asymaka : 119 komentarzy
Alojka :87 - 18 = 69 komentarzy
Antyśka : 133- 75 = 58 komentarzy
Może jeszcze ktoś się włączy.
Będzie również nagroda pocieszenia dla osoby, która będzie druga w komentowaniu w październiku.
Ta oto zakładeczka i może jeszcze coś.
I jeszcze trochę nastrojowych piosenek w wykonaniu mojego ulubieńca - Adamo.
środa, 24 października 2012
Moje nabytki książkowe w październiku.)
Już powinnam działać w kuchni, gdyż brak prądu spowodował zaległości w pracach domowych, ale zanim odejdę od komputera muszę się pochwalić nabytkami książkowymi października. W zasadzie powinny to być już ostatnie w tym roku, chyba że uda mi się coś na książki wymienić, jak ostatnio.
A oto one:
Dwie pierwsze czeskiej autorki zdobyłam za biżuterię na portalu mojeciuchy.pl
Pozostałe nabyłam po raz kolejny z wyprzedaży w Matrasie.
Jakoś nie doczytałam, że Kwiatki św.Franciszka z Asyżu to lektura i mam książkę z opracowaniem co mnie raczej nie ucieszyło, ale cóż tak już musi zostać.
Przeglądając blogi nie spotkałam recenzji o kryminałach Michała Koryty, czyżby dlatego, że teraz jest moda na Skandynawię?
Duże nadzieje wiążę z "Domem cudów" I "Souvenirem", mam nadzieję, że się nie zawiodę.
wtorek, 23 października 2012
Takie sobie rozważania o wyzwaniach czytelniczych.)
Ale nie o aurze miało być tylko o realizacji wyzwań czytelniczych, w których lubię brać udział chociaż przy moim wolnym czytaniu w jakimś stopniu czuję się ograniczona, gdyż nie czytam tego co chciała bym w danym momencie, gdy książki wciąż nowe przybywają, a starsze zalegają półki biblioteczki .Traktuję to jednak jako ćwiczenie woli, z którą u mnie kiepsko, gdyż jako lew zodiakalny raczej jestem hedonistką , ale staram się trwać w podjętym zadaniu .
Jakoś po wrześniowym wyzwaniu trójki e-pik, którego realizacja przeciągnęła mi się w czasie, i w sumie nie zrealizowałam go w 100 %, do październikowego wyzwania przystąpiłam z mniejszym zapałem niż zwykle,mimo to uparcie realizuję go i :
- przeczytałam "Każdemu, co mu się należy/od mafii /" - Leonarda Sciascia, tylko jeszcze opinia, a to mi zawsze sprawia niestety duży problem, gdyż nie mam takiego polotu jak inne blogerki co u nich podziwiam nieustannie,
- czytam z ogromną przyjemnością i już może dzisiaj skończę "Anię ze Złotego Brzegu" Lucy Maud Montgomery, gdyż akurat tego tomu nie czytałam,
i pozostanie mi deklarowany "Dzień dobry Thaiti" - Wojciecha Dworczyka.
Zaliczę również inne wyzwania, takie jak :
- z literą w tle / w tym miesiącu M/,
- z czytania literatury wojennej - wojna i literatura,
- z czytania polskiej literatury ,
- z półki,
- 52 książki
- z czytania w pierwszym tygodniu miesiąca książki, która nie jest nowością.
I to wszystko chociaż dużo nie przeczytałam. Wystarczyło tylko odpowiednio dobrać książki.
A poza tym na opinię, choćby krótką oczekują :
"Dajcie mi jednego z was", którą to książkę otrzymałam od autora i jak zdążyłam zauważyć już chyba większość recenzji pojawiła się na blogach, a ja ją dopiero niedawno przeczytałam, ale autor nie przypilał, i "Czas życia i śmierci" Remarque'a.
.
poniedziałek, 22 października 2012
Propozycja wymian.)
Dzisiaj przedstawiam pewną propozycję.
Posiadam sporo własnoręcznie wykonanej biżuterii, którą można zobaczyć na moim blogu Bizuteria w barwach natury.
Biżuterię tę sporządziłam głównie z kamieni naturalnych, a składają się na nią : korale, naszyjniki, bransoletki, zdarzają się kolczyki.
Przyszło mi na myśl, że może znalazłyby się chętne osoby do wymiany książek nie na książki, ale na wybraną przez siebie biżuterię.
Do ewentualnej wymiany służyła by specjalna strona "Wymiana".
Co sądzicie o mojej propozycji?
Jeżeli uważacie, że nie jest to fatalny pomysł to proszę o małą reklamę na swoich blogach.
Nie wszystkie egzemplarze pokazane na blogu są dostępne .
niedziela, 21 października 2012
Moje przeżywanie Roku Wiary w kościele.)
W dniu 11 października z udziałem tysięcy wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra w Watykanie Mszą św. Ojciec Święty Benedykt XVI dokonał inauguracji Roku Wiary.W związku z Rokiem Wiary postanowiłam ożywić swoją wiarę osobistą, a w tym myślę pomocne mi będzie między innymi czytanie książek również o tematyce religijnej. O każdej przeczytanej książce coś skrobnę w miarę moich możliwości. Dobrym wstępem niechcący stało się w tym względzie przeczytanie cyklu Sigrid Undset Nadzieja, a szczególnie drugiej jej części czyli "Krzaka gorejącego", o którym pisałam w tym poście .
sobota, 20 października 2012
W muzycznym nastroju.)
Z dużą przyjemnością obejrzałam na TVP Kultura, szkoda że nie cały, film muzyczno dokumentalny o Nat King Coolu. Posłuchałam kilku piosenek w jego wykonaniu z archiwalnych nagrań i wspomnień o nim żony, córek i brata. W zasadzie znam jego piosenki, ale jego samego nie bardzo sobie przypominam. I mile mnie zaskoczył ten uroczy, uśmiechnięty, znakomity pianista i piosenkarz, o którym jego bliscy ciepło się wypowiadali.
Nat King Coole w 1947 roku
Jak podaje Wikipedia : "Ten amerykański czarnoskóry muzyk jazzowy, obdarzony ciepłym głosem o pięknej barwie i głębi, rozpoczął karierę jako pianista, później jednak wsławił się balladami.
Dzieciństwo i młodość spędził w Chicago. W 1937 roku zaczął występować w klubach jazzowych w Los Angeles. W 1939 roku założył Trio King Cole (wraz z Oscarem Moore'em i Wesleyem Prince'em). Z czasem jego związki z jazzem uległy rozluźnieniu, a on przeszedł do historii przede wszystkim jako wokalista śpiewający muzykę "łatwą i przyjemną".
Palił trzy paczki papierosów dziennie. Utrzymywał, że dym tytoniowy pozwala zachować mu specyficzną barwę głosu. W efekcie nałogu zmarł przedwcześnie na raka płuc w wieku 46 lat."
Muszę przyznać, że była to duża strata dla wielbicieli jego głosu.
A to chyba dwie z jego najsłynniejszych piosenek.
Głos miał faktycznie niezwykle niezwykle ciepło brzmiący, a barwę głosu taką, jaką lubię najbardziej.
czwartek, 18 października 2012
Z biblioteki .)
Wczoraj wreszcie, przy okazji innych załatwień odwiedziłam swoją bibliotekę. Ostatnio rzadko do niej zaglądam, gdyż sporo czytam staroci z własnych zasobów książkowych, a poza tym dużo książek w różny sposób zasiliło mój księgozbiór w tym roku, tak że czytać mam co. Niemniej lubię tam zaglądać no i musiałam oddać to co przeczytałam, i już trochę przetrzymałam / bardzo nieładnie z mojej strony ze względu na innych czytelników, ale taki ze mnie gnieciuch/ . Miałam nic nie pożyczać, gdyż jeszcze w domu pokutują nie przeczytane, które już dawno powinny być zwrócone, ale jak tu zasmucić panią bibliotekarkę i wyjść bez książek. Zapytałam wpierw o nowości, i moja pamięć jak zwykle w takich okolicznościach zawiodła/ konieczna karteczka z nazwiskami / więc i tym razem nie potrafiłam Pani podać żadnego nazwiska, chociaż raczej takich nowości , o jakie by mi chodziło , sympatyczna pani by mi nie znalazła więc skorzystałam z zaproponowanych, i w ten sposób przyniosłam do domu te oto trzy książki:
"Dom na krawędzi" Marii Nurowskiej - pierwszą część mam własną, tylko czytać,
"Grę o miłość " Justyny Szymańskiej / w domu mam jej jeszcze nie czytane "A właśnie, że tak"/,
"Zbrodnię w błękicie" Katarzyny Kwiatkowskiej - z tą Panią spotykam się po raz pierwszy.
Wszystkie zapowiadają się interesująco, a co Wy o nich sądzicie? "Dom na krawędzi" jest raczej ogólnie znany , ale reszta chyba raczej nie.
Zachęcam do pozostawiania komentarzy bo książka i zakładki czekają, a 1 listopada okaże się komu chciało się nie tylko zaglądać ale i wyrazić swą opinię najczęściej w październiku.
wtorek, 16 października 2012
Szachinszach - Ryszard Kapuściński o Iranie za dynastii Pachlawich i rewolucji.)
O Ryszardzie Kapuścińskim (1932-2007) mówiło się, że jest legendą polskiego i
światowego reportażu. Miał niespotykaną zdolność obserwacji i postrzegania
tego, co dla innych było niewidoczne. Szybko stawał się częścią
obserwowanego środowiska, a dzięki swej neutralności potrafił w pełni
obiektywnie ocenić to, co widział. Był człowiekiem „obdarzonym absolutnym
wyczuciem informacji, klimatu i wydarzeń” dzięki czemu mogły powstać tak wnikliwe i pełne dramatyzmu
relacje o przeobrażeniach społeczno-politycznych głównie w krajach
Trzeciego Świata i na obszarze byłego ZSRR. Owocem jego reporterskiej
pracy są książki: „Busz po polsku” (1962 r.), „Czarne gwiazdy” (1963),
„Gdyby cała Afryka” (1969), „Kirgiz schodzi z konia” (1968), „Wojna
futbolowa” (1978), „Jeszcze jeden dzień życia” (1976), „Cesarz” (1978),
„Szachinszach” (1982), "Imperium" (1993)./źródło informacji/.
Czytałam "Wojnę futbolową", a w swoim zbiorze posiadam jego dwie książki :"Imperium", które kiedyś zaczęłam czytać, ale gdzieś ugrzęzłam i muszę do niego wrócić oraz "Szachinszacha", którego przeczytałam tym razem już po raz drugi.Pierwszy raz czytałam go mnóstwo lat temu z dużym zainteresowaniem i teraz czytałam z nie mniejszym.
Czytałam "Wojnę futbolową", a w swoim zbiorze posiadam jego dwie książki :"Imperium", które kiedyś zaczęłam czytać, ale gdzieś ugrzęzłam i muszę do niego wrócić oraz "Szachinszacha", którego przeczytałam tym razem już po raz drugi.Pierwszy raz czytałam go mnóstwo lat temu z dużym zainteresowaniem i teraz czytałam z nie mniejszym.
Jak sam Ryszard Kapuściński przyznał, " Szachinszach" to książka, która powstała trochę z przypadku", gdyż tylko przypadkowo wyjechał do Teheranu zastępując kolegę, który bał się jechać tam, gdzie zaczęła się rewolucja wywołana przez Homeiniego.
Mimo iż mamy tu do czynienia z reportażem, jako formą literacką, "Szachinszacha" czyta się jak świetną literaturę sensacyjną, gdyż Ryszard Kapuściński miał wielki dar pisarski, lekkie pióro , którym przelewał na papier myśli i spostrzeżenia na tematy trudne w sposób obrazowy, łatwy do przyswojenia i niezwykle wciągający czytającego. Piszę tak, gdyż sama tego doświadczyłam, przy dwukrotnym czytaniu tej znakomitej książki ukazującej powstanie i panowanie dynastii Pahlawich w Iranie, jej pazerność, która doprowadziła do tego, że prawie wszystko w tym państwie stało się z czasem własnością drugiego z dynastii, Mohammada Rezy, jego megalomanię, która przejawiała się w udowadnianiu przy pomocy petrodolarów, które płynęły ogromnym strumieniem do jego kieszeni , że jest w stanie stworzyć w ciągu dziesięciu lat z zacofanego pod każdym względem Iranu piątego co do wielkości państwa na świecie.
Kapuściński ukazał również drugą stronę szacha, człowieka który mimo swej potęgi bał się swojego narodu do tego stopnia, że posługując się potężnie rozbudowaną tajną policją polityczną, Savak, będącą głównym narzędziem represji wobec jego przeciwników politycznych, odpowiedzialną za torturowanie i więzienie tysięcy jego przeciwników, doprowadził do panowania w Iranie wszechogarniającego strachu. Irańczycy bali się siebie nawzajem.
Aż przyszedł moment, gdy przestano się bać i naród wyszedł na ulice.
Pamiętam 1979 rok, obalenie Pahlawiego, jego wyjazd z Iranu, powrót Chomeiniego, ewakuację ambasady amerykańskiej.
Wszystko to oglądaliśmy w telewizji.
A co było później o tym sam Ryszard Kapuściński tak się wypowiedział : "Rewolucja irańska była ostatnią wielką rewolucją XX wieku. Po Iranie nie było żadnego ruchu rewolucyjnego na dużą skalę. Równoległy był nasz ruch "Solidarności". Ostatnie trzy rozdziały "Szachinszacha" pisałem już w Warszawie, czując jak "Solidarność" zaczyna przeżywać trudności, i zaczyna się łamać. Dlatego ostatnie trzy rozdzialiki "Szachinszacha" są o tym, jak wyczerpuje się emocja, jak wyczerpuje się nadzieja, jak ludzkie oczekiwania łamią się w obliczu rzeczywistości, z którą się stykają. To są rozdzialiki o smutku, jaki po wielkim przeżyciu zostaje w człowieku i w społeczeństwie. I to jest właściwie historia "Szachinszacha"."źródło/
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
trójka e-pik/ wrześniowa/
z półki
niedziela, 14 października 2012
Dobrej niedzieli.)
Wraz z mało ciekawą pogodą dopadła mnie niemoc umysłowa. Głowę mam ciężką za przyczyną prawdopodobnie obniżonego ciśnienia i nie mogę się zmobilizować, by napisać posty ze swoimi opiniami do przeczytanych książek, a już trzy oczekują na takie opinie.
Niedziela dzisiaj wyjątkowo spokojna i leniwa, ale zimno niezbyt zachęca do wyjścia z domu . Ten chłód czuje się również w domu, niestety. Może po południu wreszcie coś skrobnę.
A teraz trochę gorących rytmów na podniesienie temperatury i ciśnienia .
Wszystkim zaglądającym dobrej niedzieli życzę.
sobota, 13 października 2012
Zdobyłam nagrodę w konkursie .)
Niedawno wzięłam udział w konkursie , o którym pisałam w tym poście
i jakież było moje zdumienie, gdy otrzymałam e- mail z informacją, że wygrałam ten konkurs i otrzymam książkę Sebastiana Kossaka "Zajazd".
Książka dotarła do mnie wczoraj, a w niej sympatyczny wpis autora.
Jak wynika z noty wydawcy "Zajazd Sebastiana Kossaka to wciągający i niepokojący kryminał połączony z medytacją nad kondycją współczesnego człowieka, jego seksualnością i miejscem we wszechświecie".
Książka zapowiada się więc interesująco i mam nadzieję, że się taka okaże.
Przy okazji przypominam, że nagrody w zabawie, o której tu czekają na tę osobę, która pozostawi na blogu w październiku najwięcej komentarzy.
piątek, 12 października 2012
Mamy nowego laureata Literackiej Nagrody Nobla.)
źródło |
W Polsce nakładem wydawnictwa W.A.B ukazały się dwie powieści noblisty :
"Kraina wódki" - znalazłam świetną recenzję na blogu strach ma skośne oczy,
"Obfite piersi, pełne biodra"- przytoczę tu opinię beladonny z Lubimy czytać.pl, która mi sie bardzo spodobała.
Cytuję :"książka pełna naturalistycznych opisów i fiksacji autora na temat kobiecych piersi, sutków i dekoltów.
w tle historia i zmieniające się Chiny.
jest matka, jej osiem córek i wyczekiwany syn.
wszystko się gmatwa, czytelnika zalewają tysiące bohaterów i prawie
wszyscy nazywają się tak samo/podobnie. właśnie dlatego mnie czytało się
"obfite piersi..." trudno. wymaga większego skupienia niż mogłam jej
zaoferować :)" .
Nie znam tego pisarza nawet z nazwiska, ale po zapoznaniu się z częścią opinii czytelników mam bardzo mieszane uczucia i nie sądzę, bym kiedykolwiek porwała się na przeczytanie jego książki mimo tak prestiżowej nagrody jaką otrzyma niedługo z rąk członków Szwedzkiej Akademii.
czwartek, 11 października 2012
Odrobina jesiennej poezji.)
źródło |
LeopoldStaff z tomiku poezji "Kochać i tracić".
Zachód jesienny
Przeszłość jak ogród zaczarowany,
Przyszłość jak pełna owoców misa.
Liści opadłych złote dywany,
Winograd ognia strzępami zwisa.
Zmierzch, jak dzieciństwo,
roztacza cudy,
Barwne muzyki miast myśli przędzie.
Nie ma pamięci i nie ma złudy.
Wszystko jest prawdą. Wszystko jest wszędzie.
Sok purpurowe rozpiera grono
Na dni jesiennych wino wyborne.
Wszystko dziś piękne było. Niech płoną
Rudoczerwone lasy wieczorne.
poniedziałek, 8 października 2012
Zachęta .)
Zachęcam odwiedzających mój blog do pozostawiania choćby paru słów opinii.
Za największą liczbę pozostawionych w październiku komentarzy przygotowałam nagrody, o których mowa w tym oto poście. Książka " Z całego serca" duetu pisarskiego Leżeńska i Millies -Lacroix to dobra lektura na jesienne dni, a zakładki to nie tylko praktyczny lecz również estetyczny dodatek do książki.
Ostatnio mam nastrój na Aznavoura.
niedziela, 7 października 2012
Cykl Nadzieja - Krzak gorejący - Sigrid Undset.)
W pierwszej części cyklu Nadzieja , "Gymnadeni", Paul Selmer z głową pełną ideałów i mrzonek wkracza w dorosłe życie. Przeżywa pierwszą, niespełnioną miłość i zakłada rodzinę, żeniąc się z młodziutką Bjorg. Rezygnuje z marzeń o geologii i staje się handlowcem. Zostaje po raz pierwszy ojcem i wchodzi w coraz większą zażyłość duchową z Bogiem, skłaniając się coraz bardziej ku katolicyzmowi.
Druga część cyklu ,"Krzak gorejący", ukazuje dalsze losy Paula i jego już czteroosobowej rodziny , na tle zarysowujących się zmian, do jakich dochodzi w trakcie i po wojnie.
Podczas toczącej się na kontynencie europejskim wojny Norwegia , która pozostaje neutralna przeżywa czas prosperity, również Paulowi , który zarabia na wojnie powodzi się dobrze lecz z czasem sytuacja zmienia się na niekorzyść, wychodzi ze spółki trondhjemskiej, przejmuje zakład obróbki steatytu w dolinie Goudbrand , i przenosi się z rodziną z Trondhjem do Kristianii.
W tym czasie intensywnie przygotowuje się również do przyjęcia religii katolickiej biorąc udział w katechizacji i prowadząc wewnętrzny dialog z Bogiem, który w przeddzień przyjęcia go w grono katolików staje się przejmująco pięknym wołaniem: "Boże mój, jestem znużony, znużony , znużony wszystkimi krętymi drogami, które sam sobie wyszukiwałem, ażeby uciec przed Tobą.I teraz przychodzę Cię prosić, żebyś mi otworzył, żebyś mi siebie samego otworzył". Gdy sam staje się katolikiem jego marzeniem jest wychować w tej wierze dzieci, Bjorg będąc protestantką sprzeciwia się jednakże temu zamysłowi. Z czasem staje się to jednak możliwe. Bjorg zachodzi po raz trzeci w, tym razem w niechcianą przez siebie, ciążę i rodzi drugiego syna, który jednakże jako niemowlę umiera na zapalenie opon mózgowych. Przygnębiona jego śmiercią , za którą się obwinia, odsuwa się od Paula, a wreszcie korzystając z zaproszenia byłego wspólnika Paula wyjeżdża by odpocząć .
Rozłąka przedłuża się w nieskończoność, gdy Bjorg dostaje się pod przemożny wpływ matki i wraz z nią wędruje po Europie.Po jakimś czasie chce rozwodu, ale Paul , mimo że uważa , iż wplątał się niefortunnie w to małżeństwo pozbawione miłości, uznaje trwałość małżeństwa za wartość niezmienną i nie wyraża zgody.
Podczas nieobecności żony decydując sam o losie dzieci wysyła je do katolickiej szkoły i posyła do pierwszej komunii świętej.
Życie nie szczędzi mu przykrych doświadczeń zadając kolejne ciosy ; umiera ojciec i siostra, zmuszony jest angażować się w sprawy brata, który popada w tarapaty zdrowotne i finansowe, a także wraca do domu Bjorg, nie tylko w złym stanie psychicznym, ale na dodatek w ciąży i rodzi niepełnosprawne dziecko. Paul przyjmuje żonę, gdyż uważa, że małżeństwo go zobowiązuje do tego by się nią opiekować, a jako katolik wybacza jej. Poważne problemy spotykają go również, gdy w jego życiu pojawia się znów Lucy, jego pierwsza miłość, ale to mija i życie toczy się nadal.
Paul osiągając pełnię dojrzałości religijnej i całkowitego zaufania Bogu odnajduje sens życia w wierze i uczynkach , i staje się jak biblijny krzew gorejący .
W cyklu Nadzieja Sigrid Undset opowiada, z sobie tylko właściwym kunsztem, pięknym literackim językiem i w niezwykle ciepły oraz ujmujący sposób o zwykłym codziennym życiu bohatera, jego problemach osobistych i rodzinnych, zainteresowaniach, a także zmaganiu się z rozterkami duchowymi związanymi z poszukiwaniem celu w życiu. Porusza temat nierozerwalności związku małżeńskiego wynikającej z moralności chrześcijańskiej , i co z tym się ściśle wiąże brania do końca odpowiedzialności za życie drugich ludzi, czego niestety w dzisiejszych książkach trudno się doszukać.
Mimo iż akcja obydwu książek w części obyczajowej jest spokojna , toczy się wolno bez zawirowań, nagłych zwrotów czytałam je z dużym zainteresowaniem , śledząc losy Paula i jego rodziny, wczuwając się w jego sytuację i chłonąc ten spokój jaki płynął z kart książek.
Trudny w czytaniu był natomiast wątek religijny , który zawiera sporo niezrozumiałego dla zwykłych zjadaczy chleba dydaktyzmu religijnego, niemniej dał mi on jako osobie wierzącej sporo do myślenia i pobudził mnie do refleksji nad stanem własnej wiary i jej realizacji w życiu.
Nie ulega wątpliwości, że cykl Nadzieja to niezwykle mądra i głęboka literatura, która pozwala nam spojrzeć bardziej wnikliwie również na na nasze życie i jego sens, a także na nasze relacje z bliźnimi, gdyż z kart obu książek płynie przesłanie nie tylko do szukających Boga, ale również do wierzących, które może oddziaływać bardzo pobudzająco do ożywiania własnej wiary i do pełnego wprowadzanie wynikającej z niej zasad w życie.
Jest to moim zdaniem prawdziwie piękna literatura, a zarazem świetna literatura ewangelizacyjna dlatego będę do niej wracać niejednokrotnie.
Książkę przeczytałam w ramach wrześniowego wyzwania trójka e-pik
oraz wyzwania "Z półki"
a także projektu Nobliści.
czwartek, 4 października 2012
Nobel - prestiż czy skandal.)
Czasem podczytuję "Uważam Rze" , i w jednym z ostatnich numerów znalazłam artykuł Waldemara Łysiaka pod znamiennym tytułem "Cyrk Nobla literackiego".
Artykuł niezmiernie interesujący , z którego dowiedziałam się, że nagroda ta wręczana jest od 1901 roku czyli od 111 lat oraz, że laureat zawsze typowany jest w październiku. Piszę, że się dowiedziałam, gdyż faktycznie niezbyt mnie do tej pory kulisy nadawania tej nagrody interesowały.
A poza tym niestety należę do tych osób, które uważają, że pisarze nagrodzeni tą nagrodą to pisarze, których trudno się czyta toteż z pewnymi wyjątkami, jak oczywiście nasi nobliści i kilku innych z tej dość długiej już listy, do tej pory nie interesowali mnie wcale. Zmieniło się moje nastawienie do literatury nagrodzonej odkąd biorę udział w projekcie Nobliści, ale ten artykuł sprawił, że jednak tylko część noblistów znajdzie się w kręgu mojego zainteresowania.
Waldemar Łysiak w swym artykule sugeruje, że trafne werdykty Komitetu Literackiej Nagrody Nobla, w skład którego wchodzą Szwedzi i tylko Szwedzi - członkowie Akademii sztokholmskiej - to nie więcej niż 20 % laureatów, gdyż bardzo często w/g niego przyznanie takiej nagrody stanowiło rezultat "zgniłego kompromisu",wskutek niedopuszczalnych tarć między członkami Komitetu , co zobrazował świetnym rysunkiem satyrycznym.
Nie będę się rozpisywać dużo, artykuł jest dość obszerny, napiszę tylko, że Literackiej Nagrody Nobla, która ma prestiż międzynarodowy chociaż przyznawana jest przez jednonarodowe gremium, z różnych przyczyn, w tym również politycznych niestety, mimo wielokrotnego nominowania nigdy nie otrzymali:
Czy można to nie nazywać skandalem w sytuacji, gdy wielu trzeciorzędnych, a nawet czwartorzędnych pisarzy i poetów tę nagrodę otrzymało,a o których można śmiało powiedzieć słuch zaginął ,a ich nazwiska dzisiaj nam nic nie mówią.
Czy tak powinno być i czy w tej sytuacji tę nagrodę można uznać za prestiżową i wartościową dla świata literatury?
Artykuł niezmiernie interesujący , z którego dowiedziałam się, że nagroda ta wręczana jest od 1901 roku czyli od 111 lat oraz, że laureat zawsze typowany jest w październiku. Piszę, że się dowiedziałam, gdyż faktycznie niezbyt mnie do tej pory kulisy nadawania tej nagrody interesowały.
A poza tym niestety należę do tych osób, które uważają, że pisarze nagrodzeni tą nagrodą to pisarze, których trudno się czyta toteż z pewnymi wyjątkami, jak oczywiście nasi nobliści i kilku innych z tej dość długiej już listy, do tej pory nie interesowali mnie wcale. Zmieniło się moje nastawienie do literatury nagrodzonej odkąd biorę udział w projekcie Nobliści, ale ten artykuł sprawił, że jednak tylko część noblistów znajdzie się w kręgu mojego zainteresowania.
Waldemar Łysiak w swym artykule sugeruje, że trafne werdykty Komitetu Literackiej Nagrody Nobla, w skład którego wchodzą Szwedzi i tylko Szwedzi - członkowie Akademii sztokholmskiej - to nie więcej niż 20 % laureatów, gdyż bardzo często w/g niego przyznanie takiej nagrody stanowiło rezultat "zgniłego kompromisu",wskutek niedopuszczalnych tarć między członkami Komitetu , co zobrazował świetnym rysunkiem satyrycznym.
źródło |
Nie będę się rozpisywać dużo, artykuł jest dość obszerny, napiszę tylko, że Literackiej Nagrody Nobla, która ma prestiż międzynarodowy chociaż przyznawana jest przez jednonarodowe gremium, z różnych przyczyn, w tym również politycznych niestety, mimo wielokrotnego nominowania nigdy nie otrzymali:
źródło |
Czy można to nie nazywać skandalem w sytuacji, gdy wielu trzeciorzędnych, a nawet czwartorzędnych pisarzy i poetów tę nagrodę otrzymało,a o których można śmiało powiedzieć słuch zaginął ,a ich nazwiska dzisiaj nam nic nie mówią.
Czy tak powinno być i czy w tej sytuacji tę nagrodę można uznać za prestiżową i wartościową dla świata literatury?
wtorek, 2 października 2012
Październikowa trójka e-pik.)
Nie popisałam się czytelnictwem we wrześniu, oj nie popisałam. Przeczytałam tylko trzy książki.
Coś mi czytanie nie idzie , za bardzo jestem rozproszona. Może zmieni się to późną jesienią i zimą, kiedy wieczory będą dłuższe.
W wyzwaniu sardegny trójka e-pik przeczytałam tylko dwie książki :
"Krzak gorejący" Sigrid Undset - literatura światowa
i
"Szachinszacha" Ryszarda Kapuścińskiego - literatura faktu,
a niestety nie przeczytałam książki z polskiej fantastyki i na dodatek nic o nich nie napisałam, gdyż pisanie mi jeszcze gorzej idzie.
A sardegna ogłosiła co będziemy czytać w ramach październikowej trójki e-pik i z tego wynika , że ma to być :
-autor naszego dzieciństwa ,
-literatura przygodowa /podróżnicza,
-pisarz pochodzący z krajów basenu Morza Śródziemnomorskiego.
Oj łatwo nie będzie, ale wstępnie zdecydowałam, że będą to książki :
"Każdemu, co mu się należy/od mafii /" - Leonarda Sciascia
"Dzień dobry Thaiti " - Wojciecha Dworczyka.
Niestety najgorzej z autorem mojego dzieciństwa, gdyż nie bardzo mi się chce czytać literaturę dla dzieci , ale może coś wymyślę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)